Social Icons

środa, 31 stycznia 2018

BARF i te straszne suplementy


Zacznijmy może od fundamentów, a mianowicie od tego czym tak w ogóle jest BARF:
BARF - Biologically Appropriate Raw Food (Biologicznie Odpowiednia Surowa Dieta). Program BARF jest oparty na książkach i doświadczeniu australijskiego weterynarza doktora Iana Billinghursta.
W skrócie, dieta ta opiera się żywieniu wilków, które składa się wyłącznie z surowizny, z czego około 60% stanowią kości mięsne różnych gatunków zwierząt, a pozostałe 40% to mięso, podroby (nie więcej jak 15%) oraz papki warzywne. Nie będę się tutaj szczegółowo rozpisywać na ten temat, gdyż w dzisiejszych czasach jest to na tyle popularny sposób żywienia, że można znaleźć sporo informacji w internecie. Jedyne przed czym przestrzegam to przed pseudobarfem, który komponuje się na przykład z korpusów kurczaka, o zgrozo doprawionych makaronem (kto widział wilka polującego na makaron czy ryż przygotowywany na ognisku przez wędrowców?). 

barania głowa

W porządku, skoro już wiemy co to takiego to dlaczego niby mamy się babrać w mięsie i bawić w, na pozór skomplikowane, wyliczanie odpowiednich proporcji? Czy nie łatwiej jest zwyczajnie wsypać już "odpowiednio zbilansowaną" suchą karmę? Ano łatwiej tylko zadajmy sobie pytanie czy my sami chcielibyśmy całe życie jeść zupki chińskie? Bo tym właśnie dla psa są karmy, niezależnie od półki cenowej. Ja bym nie chciała, dlatego Damon od samego początku jest na BARF-ie, ba, był od poczęcia, gdyż hodowla,  z której jest również bazowała na tej diecie. No dobrze, ale wróćmy do zabaw z mięsem, przecież takie surowe jest ble, kto to widział podawać psu takie ohydztwa - to jeden z argumentów, który słyszę od, uwaga, mięsożerców. Śmierdzi hipokryzją, nieprawdaż? Otóż z ręką na sercu przyznaję, że przygotowanie psiego posiłku zajmuje znacznie mniej czasu niż usmażenie schabowego. Tak naprawdę to nic skomplikowanego, wcale nie trzeba siedzieć i wyliczać z tabelką kaloryczność posiłków, ilość kości czy mięsa. Jedyne co obliczam to waga posiłku. Wystarczy spojrzeć na watahę wilków - czy po upolowaniu zwierzyny siedzą z notesikami i długopisami, żeby sprawdzić ile procent czego mogą wsunąć? Nie, jedzą to co akurat mają pod pyskiem. Psy, w przeciwieństwie do kotów nie zjadają całej ofiary na raz, więc nie muszą mieć każdego posiłku z osobna zbilansowanego, w ich diecie chodzi o całokształt. Zatem jeśli jednego dnia mój pies zje więcej podrobów to następnym razem ich nie dostanie i tak w przeciągu miesiąca wszystko się wyrówna. 

końskie ogony

Nadal brzmi skomplikowanie? To jeszcze prościej: w poniedziałek serwuję udko z kurczaka, we wtorek szyję z indyka, w środę korpus z kaczki, w czwartek żeberka baranie, w piątek ogon wołowy, w sobotę sarnina, w niedzielę kozi udziec, a w międzyczasie do któregoś posiłku dorzucę trochę podrobów, a jak mi się przypomni to zrobię papkę warzywną (średnio raz w miesiącu lub raz na dwa). To jest tylko przykładowy porządek, gdyż zdarza się, że jeden gatunek mięsa Damon wcina przez cały tydzień i są to chociażby same żeberka (wszystko zależy od tego jak akurat mam poukładane w zamrażarce). Czytając to pewnie sobie pomyślicie "O jezu, co to za mięsa, jaka bogaczka! Mnie na to nie stać." Nic bardziej mylnego! Żeby barfować wystarczą trzy gatunki mięs, a oto te, które znajdziecie od ręki w supermarketach: kurczak, indyk, wołowina, kaczka, gęś, królik, ryby i wieprzowina (której osobiście nie podaję ze względu na możliwość wystąpienia wścieklizny rzekomej), a to już osiem gatunków, osiem! Ponadto, zwłaszcza w większych miastach na facebooku znajdziecie oferty grupowych zamówień innych, bardziej egzotycznych mięs i to w bardzo przystępnej cenie! Zadziwilibyście się jak mało kosztuje mnie wyżywienie Damona, którego obecna dawka to 500 g + dziennie (w okresie dorastania/dojrzewania wcinał jeden kilogram). Do tego od kiedy mam barfującą osobę z mojej mieściny, Damon głównie wcina ekologiczne mięso, które wychodzi mnie taniej niż z masowej hodowli w masarni. Ale jak to? Eko mięcho i to taniej? Ano tak, gdyż właśnie dzięki wspólnikowi bierzemy całą tuszkę barana od tzw. chłopa ze wsi i zwyczajnie się nim dzielimy. W dobie internetu bardzo łatwo jest znaleźć swojego dostawcę, który do tego podroby da w gratisie, nie wspominając o tym, że dowiezie na miejsce.

Dla niego nauczyłam się skubać drób! Wtedy taka kurka czy gołąb wychodzi jeszcze taniej.

No dobrze, mamy już mięcho, ale co z suplementami?

Przecież tyle tego jest na rynku: olej z łososia, algi, drożdże, czystek, kryl, dzika róża, msm, sproszkowane żółtko, skorupki z jaj, hemoglobina, węglan wapnia, osocze, tauryna, ostropest, czarci pazur, mączka z małży, spirulina, chlorella, wapń, kaolin, itp. Aż głowa boli, nie? Mnie też boli, kiedy widzę, że większość osób barfujących serwuje swoim psom zdecydowaną większość wymienionych przeze mnie suplementów do każdego posiłku i to w dodatku zdrowym zwierzakom. Zacznijmy od tego, że chociażby jeśli pies zjada kości to całkowicie zbędne mu są skorupki, tak jak i ostropest, który podaje się wyłącznie w przypadku chorej/osłabionej wątroby, a taurynę sam sobie syntetyzuje. Jak już wspomniałam, od kiedy mam wspólnika do mięsnych zakupów, mam też dostęp do wszelkich podrobów (mózg , oczy, śledziona, przepona, serce, nerki, grasica, płuca, tchawica, wątroba, dwunastnica, trzustka, macica/jajowody, jądra, itp.), zatem praktycznie nie muszę podawać suplementów. Jednak znacznie wcześniej jedynymi suplementami, które podawałam to były olej z łososia średnio dwa razy w tygodniu oraz jajko jak sobie przypomniałam. Tak naprawdę regularną suplementację zaczęłam kiedy u Damona pojawiło się zwapnienie w barku, by wspomóc jego stawy. Nie ukrywajmy, za dwa miesiące chłopak będzie obchodzić ósme urodziny, więc zwłaszcza u psiego sportowca ważne jest utrzymanie stawów w dobrej kondycji. I tak w jego barfnej misce zagościł MSM (pomaga zapobiegać stanom zapalnym stawów oraz wspomaga ich regenerację, a także wykazuje właściwości przeciwbólowe, zapobiega skurczom mięśni niweluje ich stany zapalne oraz ułatwia regenerację po wysiłku), acerola (źródło witaminy C ułatwiające przyswajanie MSM), jajko (wit. z grupy B) oraz mączka z kryla (zamiast oleju z łososia, źródło kwasów omega-3). I to są codzienne suplementy, których też czasami zapomni mi się sypnąć. Ponadto od czasu do czasu dodam mączkę z małży (również wspomaga stawy), a kiedy Damonowi zdarzy się utykać (choć jestem przekonana, że jest już przewrażliwiony na punkcie tej łapy, zresztą ja sama jestem) to i czarci pazur, którego dawkowanie jako jedynego odmierzam, gdyż w większej ilości staje się trucizną. Czasami sypnę też algi, ale tylko dlatego, że je kupiłam i szkoda, żeby się zmarnowały. Natomiast latem dodaję (o ile znowu nie zapomnę) czystek, który całkiem dobrze odstrasza kleszcze.

 
wersja podstawowa            vs.            wersja rozszerzona

jajka od lewej: gęsie, kurze, przepiórcze

I tym sposobem karmię Damona już prawie osiem lat, czyli od samego początku. Skąd przekonanie, że taki sposób dawkowania działa? Otóż co roku robię kontrolne badania krwi (rozszerzone profile plus poziom wit. D), które wychodzą idealnie, a to chyba najlepszy dowód na potwierdzenie moich słów. Pamiętajcie, żaden wilk nie ma wyliczonego posiłku co do grama, ba, nawet polujący kot, którego każdy posiłek musi być odpowiednio zbilansowany raz zje większą ofiarę, a raz mniejszą, która ma więcej lub mniej treści żołądkowej czy też więcej futra, mniej krwi, dłuższy ogon, itp. ;)

  
Parametry zaznaczone na czerwono świadczą jedynie o tym, że przed badaniem Damon wypił więcej wody

PS.
Od jakiegoś czasu prężnie działamy na instagramie. Serdecznie zapraszamy do śledzenia naszego profilu o nazwie thedamonbc. Tam na bieżąco wrzucamy zakulisowe foty i nie tylko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz