Następnie pańcia zaserwowała mi spacer z atrakcjami, podczas których znowu musiałem pozować do zdjęć, choć ja zdecydowanie bardziej wolę biegać!!!
Potem dostałem zapakowaną zabawkę. I w sumie to nie jest dziwne, bo zabawki dostaję dość często, ale tylko na specjalne okazje są owinięte w papier, który tak uwielbiam rozszarpywać! Niestety, zabawka okazała się do kitu, bo zaledwie po kilku minutach szarpanka wyszły z niej wszystkie flaki. Pańcia była zawiedziona, że żywotność zabawki była tak krótka, jednak mi się bardzo podobała!
W drodze powrotnej spotkałem moją kumpelę Lajlę, która ukradła mi moją i tak zepsutą zabawkę i jeszcze myślała, że po intensywnym spacerze będę ją gonić. Niedoczekanie!
Ale punktem zwrotnym w moim rozumowaniu było, kiedy po pracy pańcia zabrała mnie na trening frisbee! Zaraz, zaraz, najpierw spacer, jedzonko, dwa prezenty, a potem jeszcze trening i to wszystko jednego dnia? To chyba muszą być moje urodziny!
Photo by: J. Konieczko
A teraz zmykam na urodzinową kolację. Życzcie mi smacznego! :)
Hahaha ach Damon, pierdółko kochana żeby zapomnieć o swoich urodzinkach.... :P Wszystkiego Najlepszego Ptysiaczku :*
OdpowiedzUsuńOj, no bo ja przecież nie prowadzę kalendarza ;) Pańcia mówi, że mnie wiele do szczęścia nie potrzeba i chyba ma rację :)))
UsuńAle i tak wyczułeś, że dzień jest inny niż wszystkie ;) Dobrze, że Twoja Pańcia ma kalendarz :D
UsuńTaa, bez kalendarza w zegarku to ona by zginęła... Dobrze, że ma mnie! :-8
Usuń