Social Icons

środa, 5 marca 2014

Potrącony pies i co dalej?


Niestety często zdarza się tak, iż moi pobratymcy zostają potrąceni przez samochód. Wówczas ze świecą szukać człowieka, który udzieli pomocy. Najczęściej dlatego, iż człowieki obawiają się, że koszty leczenia spadną na nich. I dzisiaj chciałbym rozwiać ten mit.

Jeśli na drodze znajdziecie ranne zwierzę, wystarczy zadzwonić na policję lub straż miejską i zgłosić taki przypadek. Wówczas oni powiadamiają weterynarza, który ma podpisaną umowę z gminą i ten ma obowiązek przyjechać na miejsce zdarzenia w przeciągu pół godziny. Osoba powiadamiająca o potrąconym zwierzęciu nie ponosi absolutnie żadnych kosztów, gdyż te spadają na urząd miasta.

policja - 997, straż miejska - 986

Mam nadzieję, że ten post sprawi, iż coraz więcej ludzi nie przejdzie obojętnie obok potrąconego zwierzęcia.

***

Przy okazji tegoż postu chciałbym również ogłosić mojego tymczasowego współlokatora, który trafił do mnie, bo również został potrącony przez samochód. Chester na początku bał się prawie wszystkiego, nawet piszczałki w zabawce. Ale ja mu pokazałem, że to świetna zabawa i chłopak tak się rozkręcił, że nawet kradnie mi moje zabawki! No ale pańcia mówi, że jestem dobrym gospodarzem, bo nie jestem ani zazdrosny o nią, ani o moje zabawki. A co mi tam, ja ich mam na pęczki to niech i Czesiek się pobawi, mi nic z tego tytułu nie ubędzie :)


A oto link do wydarzenia Chestera na FB: facebook.com/events/275568185932408, gdzie znajdziecie o nim więcej informacji, jak i filmiki (też na nich jestem, kiedy razem się bawimy!).

* edit *
Chester już znalazł wspaniały i kochający dom na zawsze! :)


4 komentarze:

  1. To jest właśnie najgorsze, że ludzie często po prostu nie wiedzą z kim się skontaktować w takiej sytuacji i oczywiście obawiają się kosztów. Dzięki za wartościowe informacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej człowieki są przekonane, że koszt spadnie właśnie na nich, dlatego nie reagują :( Dlatego trzeba ich uświadamiać! :)

      Usuń
  2. Niestety pomoc ta jest często fikcja. Nasz przypadek opisywalismy kilka miesiecy temu na FB. Straż miejska miga się od pomocy i potracone zwierze może co najwyzej liczyc na dobrych ludzi - świadków zdarzenia. W naszym przypadku SM wypieło się i nie pojawili się przez ponad 30 min. a sprawa działa sie w centrum miasta, przy jednej z głównych ulic :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiadomiliście o tym policję? Nam TOZ radził dzwonić właśnie na policję, nie na straż miejską, bo w ich wypadku jeśli będą chcieli się wypiąć to można to zgłosić na komendę główną, a wtedy nie ma zmiłuj.

      Usuń