Social Icons

niedziela, 30 kwietnia 2017

Sezon na balkoning

... uważam za oficjalnie rozpoczęty!


A teraz do rzeczy. Wiosna to ładna pogoda choć obecny rok płata nam figle i przeplatana jest ona śnieżycami. Mniejsza z tym, najważniejsze że jest cieplej (w końcu plusowe temperatury!), dzień staje się dłuższy, więc spokojnie można pokusić się o balkoning pupila, a konkretniej psa w bloku. Bo jak ktoś mieszka w bloku to nie może przecież, że tak brzydko się wyrażę, wyrzucić go do ogrodu, żeby tam się "wyszalał", kiedy właściciel nie ma dla niego czasu. Z pomocą przychodzi więc balkon! Bo nie ma to jak eksmitować pełnego energii psa, który raptem wychodzi 3-4 razy na kilka(naście) minut dookoła bloku, żeby załatwić swoje potrzeby - w końcu większość uważa, że psa to się wyprowadza tylko w celu załatwienia jego potrzeb, a przy małych rasach coraz popularniejsze staje się kuwetowanie i o ile z sukami to wypala, to z samcami już znacznie gorzej. I co uczynić kiedy chcemy mieć spokój we własnym domu lub kiedy jesteśmy w pracy, a żeby pies zajął się sobą? Wyrzucić go na balkon, a najlepiej go tam zamknąć! Tak, zamknąć, bo wtedy szyba zagłusza jego ujadanie na przechodzące... praktycznie wszystko. I tak cały dzień, od rana do popołudnia/wieczora (nie może być za zimno, bo jeszcze sąsiedzi zgłoszą do TOZ-u, więc jakieś pozory trzeba zachować). No bo po co iść z psem na dłuższy spacer? Po co z nim coś poćwiczyć, porzucać piłeczkę, pobawić się? Po co zainwestować w konga lub inne gryzaki kiedy zwyczajnie możemy pozbyć się kłopotu znacznie mniejszym nakładem pracy, a przede wszystkim czasu? I nie jest to odosobniony przypadek, takie sytuacje spotykam nagminnie.

Propozycja wypełnienia konga

Tłumaczenie, że mały pies nie potrzebuje spacerów nigdy do mnie nie przemawiało. Jasne, duży bardziej pokaże niespożytą energię niż mały, jednak każdy zwierzak potrzebuje fizycznego zmęczenia. Ba, wystarczy spojrzeć na moją fretkę, która regularnie spaceruje (codziennie) i bynajmniej nie po to, żeby załatwić swoje potrzeby. I wiecie jak ludzie reagują na jej widok? Są w szoku, najczęściej pierwszy raz widzą na oczy, bo tutaj najczęściej jest taka sama tendencja: załatwia się do kuwety to po co spacerować? Wypuści się po mieszkaniu, poszaleje i... nie pójdzie spać, bo wciąż jest pełna wigoru.


Najważniejsze jest psychiczne zmęczenie. Każdy mój zwierzak wie, że w domu się odpoczywa, ewentualnie czeka na żarło i do spania. Nie ma reaktywności, budzenia mnie w środku nocy (jak Drac był maluchem i jednej nocy nie dał mi spać to ja mu nie dałam w dzień tego odespać - od tamtej pory już nie szalał po nocach) czy darcia ryja z nudów. Jeśli akurat nie jest pora na klikanie to zwyczajnie śpimy, odpoczywamy i gromadzimy energię na pracę czy kolejny spacer, podczas którego ją spożytkujemy.

Zmęczony Drac nie zauważył kiedy pod łapę wsunięto mu ołówek ;)

Dlaczego to najczęściej małe psy najwięcej ujadają? Z prostego powodu: zwyczajnie nie mają okazji się wyszaleć. Wystarczy spojrzeć na najzwyklejsze, wiejskie burki, które biegają luzem i wracają tylko na jedzenie/spanie. Te psy całymi dniami pałętają się po okolicy, przez co są zmęczone zarówno fizycznie, jak i psychicznie, więc nie mają czasu na głupoty typu bójki z innymi psami (czy naprawdę warto skoro następnego dnia czekają go kolejne kilometry do przemierzenia bądź inne przygody?) czy ujadanie na wszystkich dookoła. Nawet jeśli akurat danego dnia nigdzie nie wędrują to spokojnie leżą przy domu, korzystając z ciepła promieni słonecznych. Oczywiście nie mówię tutaj o psach na łańcuchach czy też w boksach, bo to można porównać do miejskiego burka zamkniętego w czterech ścianach, który nie otrzymuje odpowiedniej ilości bodźców, uwalniających napięcie czy też nudę, przez co cały czas chodzi nabuzowany i kipi wściekłością, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Można to porównać do małego dziecka: jeśli się go odpowiednio nie wymęczy w ciągu dnia to chodzi rozzłoszczone, a także staje się agresywne. Jasne, z wiekiem wyrasta z tego, ale tak samo jest z psem. Jeśli za szczeniaka dostarczymy mu odpowiedniej stymulacji zarówno ruchowej, jak i umysłowej to jako dorosły pies nauczy się, że nawet jeśli danego dnia nic nie robi to zwyczajnie odpoczywa, nie mając problemu z wyciszeniem.


I żeby nie było, sama również mieszkam w bloku, a Damon ma dostęp do balkonu. Jednak posiada możliwość powrotu kiedy chce, dlatego też traktuje go jak miejscówkę do odprężenia w przyjemnym chłodzie na kafelkach bądź telewizję satelitarną z rozszerzoną ilością kanałów.

2 komentarze:

  1. Na całe szczęście, u mnie w okolicy baaardzo rzadko widuję psiaki zostawione samopas na balkonie. A mój w ogóle nie ma jak tam wejść - drzwi balkonowe są w salonie, do którego pies nie ma wstępu. Pat. Czasami zdarza mi się go wynieść, ale to sporadycznie, jeśli mam ochotę coś tam poćwiczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie, niestety, są stali bywalcy balkonów jak tylko zaczyna być cieplej :/ U mnie balkon jest tylko pod kontrolą, bo choć Damon nie ma głupich pomysłów to jednak mieszkamy na trzecim piętrze i kto wie co by mu przyszło do głowy jakby mnie nie było ;)

      Usuń